niedziela, 2 grudnia 2012

Dear diary...


Podobno pamiętnik to dobry sposób na rozwiązywanie problemów. Dzięki niemu można zrobić cos w rodzaju „rachunku sumienia”. Serio? Ciekawe czy pomoże coś w tym przypadku.

Pominę fakt, że coś w rodzaju bloga nie bardzo przypomina prawdziwa kartkę i długopis ale… współczesność. Jak nie chce być inna od całej reszty, muszę podążać wyznaczoną przez cywilizacje drogą.


Kiedy byłam małym dzieckiem rodzice nie pościli mnie do normalnej szkoły tylko „elitarnej”, czyli tej, gdzie już od małego uczysz się rywalizacji, snobizmu, wyścigu kto jest lepszy i ma więcej w portfelu. Nie należąc do najbogatszych zawsze nadrabiało się minął. Ale… wbrew pozorom nie było tak źle jednak zawsze zadowalam, ze nie mogę należeć to grona normalnych dzieciaków. Nie mogłam wychodzić pod blok pograć w berka, klasy –cokolwiek. Niemniej jednak to właśnie tam poznałam dwie najbliższe „przyjaciółki”. Kiedyś oddałabym za nie wszystko. Wydawało mi się, ze jest tak też z ich strony, ze we 3 traktujemy siebie niemal jak siostry. Czas pokazał co innego…już w pierwszym roku jak poszłyśmy do publicznego liceum wszystko się zmieniło. Dziewczyny trafiły do jednej klasy, ja znalazłam się w innej. Boli jak patrzysz na kogoś kogo znasz dłużej niż pamiętasz, a on zwyczajnie traktuje cię jak… podmiot do drwiny, nie wiem, możliwość wywyższenia się, pokazania nowym ludziom z najlepszej strony. Nie rozumiem po co zabiegać o nowych skoro ma się tych, z którymi łączy cię ponad 10 lat przyjaźni? Nuda, serio? Jak w takim przypadku można mówić o przyjaźni? Podobno miała być czystym, bezinteresownym uczuciem z 2stron. Podobno… jak patrzę na to co mnie otacza czuje się w tym zupełnie sama. Nie rozumiem świata. Gdzie podziały się prawdziwe wartości? Czy tylko mnie tak to boli? Teraz jestem w klasie maturalnej przez trzy lata razem z dziewczynami jesteśmy raz bliżej, raz dalej ale kontakt się nie urwał. Bo o to walczyłam?  Teraz widzę, ze przez to stoję w miejscu od 3 lat! Mogłam zainteresować się nowymi znajomościami ale nie.. . człowiek kretyn walczy o coś co dawno przestało istnieć. Co gorsza nie jest to kwestia tylko i wyłącznie przyjaźni. Niestety, w moim przypadku, to samo dotyczy miłości…